Jan Kieniewicz 1938-2024

HISTORIA JAKO SPOSÓB BYCIA
JAN KIENIEWICZ (1938-2024)

Profesor Jan Kieniewicz – wybitny historyk, humanista, twórczy i zaangażowany intelektualista panoramicznie myślący badacz przeszłości, człowiek z misją i pasją, a co najważniejsze z wizją.

Profesor Jan Kieniewicz nalał do tych rzadkich w naszej profesji badaczy, którzy nie tylko uprawiają świetną historię i wyznaczają nowe tendencje w badaniach historycznych, lecz także snują jakże ważną i potrzebną (auto)refleksję na temat tego, czym jest historia jako specyficzne podejście do przeszłości, kim jest historyk i jaka jest jego rola. W pracach Pana Profesora znajdujemy zatem zarówno propozycje innowacyjnych koncepcji teoretycznych, jak i rozważania o statusie i misji historii i historyka, filozoficzną refleksję o dziejach i wizje przyszłości targanej problemami współczesnego świata. Bardzo cenię w pracach Profesora Kieniewicza jego humanizm, który odzwierciedla się w głębokiej trosce o człowieka i jego indywidualną i zbiorową egzystencję, a także przenikliwość w diagnozowaniu problemów, z którymi zmaga się historia. W tym kontekście Pan Profesor przyjmował rolę, którą znajdujemy w pismach klasyków historiografii i literatury. Na pytanie „kim jest historyk?”, idąc śladami Norwida Kieniewicz odpowiadał: „badaczem, interpretatorem i twórcą. Uczonym, intelektualistą, myślicielem … a może mędrcem?” („Odpowiedź na wyzwania przyszłości”, 2015).

Warto przytoczyć cytat ilustrujący Jana Kieniewicza rozumienie historii z felietonu o wiele mówiącym tytule „Historia: sposób bycia” (1980), który analizuję na zajęciach z „Wprowadzenia do historii” ze studentami I roku:

„Historia człowieka to oczywiście nie tylko docenienie jego roli w wydarzeniach. To zwłaszcza świadomość zakorzenienia w długim trwaniu, w tej pozornie anonimowej i szarej codzienności mierzonej epokami, cyklami i formacjami. To możliwość identyfikacji z innymi, z przeszłością i z przyszłością, szansa odnalezienia sensu istnienia. Sensu i potrzeby działania. Działania przywracającego wiarę w słowo, regenerującego więzi społeczne, działania historycznego. W tym spotykają się w sposób naturalny ludzie tworzący historię, historycy starający się ją uporządkować i czytelnicy szukający wyjaśnienia własnych poczynań”.

Można powiedzieć, że – jak głosił w ostatnich latach Hayden White powołując się na rozróżnienie Michaela Oakeshotta pomiędzy tworzoną przez akademików przeszłością historyczną i przeszłością praktyczną, dla jednostki i wspólnoty najważniejsza jest „przeszłość praktyczna”. Jak pisał Profesor Kieniewicz „historia służąca społeczeństwu powinna pomagać każdemu z nas żyć tu i teraz. (…) Musimy jednostkom pokazać los człowieka, a nie abstrakcyjną panoramę. Historia dla społeczeństwa, historia sumienia narodu musi być historią o ludziach” („O historię człowieka”, 1976).

Jak twierdził Profesor, by sprostać wyzwaniom, historykowi powinno towarzyszyć myślenie przyszłościowe, wyobraźnia i wizja. Kieniewicz napisał słowa, które stanowić mogą credo pisania historii dzisiaj, kiedy dyskutujemy „prawo do czasu przyszłego” (Shoshana Zuboff): „Historyk, który ma odwagę sięgać w byłe, rekonstruować przeszłość i tłumaczyć sens współczesności musi konsekwentnie odtworzyć drogę ku temu, co nastąpi. Futurologia jest konsekwencją uprawiania historii, jest jej kwintesencją” (Kerala od równowagi do zacofania, 1975). Można zastanowić się, jak to często robił Profesor Kieniewicz, czy mamy na tyle wyobraźni, by zobrazować sobie alternatywne przyszłości? Profesor Kieniewicz był optymistyczny i właśnie w tym miejscu widział ważne i trudne zadanie stojące przed historykiem publicznym, który powinien neutralizować lęk przed tworzeniem przyszłości. Człowiek bowiem – zdaniem Profesora – powinien chcieć i potrafić tworzyć przyszłość, zaś głos historyka „powinien być słyszalny w kwestii wszelkich projektów utopijnych”.

Profesor Kieniewicz hołdował klasycznym wymogom warsztatu badawczego historyka-naukowca, ale wierzył też w ważną rolę historyka publicznego, która przejawia się w poruszaniu uczuć i sumień. Historyk w ujęciu Pana Profesora jest zawsze badaczem zaangażowanym, nastawionym na przyszłość, którego celem jest „gromadzenie tego, co może służyć budowaniu kolejnych przekształceń społeczeństwa”. Przed historykiem stoją – zdaniem Profesora, specyficzne wyzwania – „wyzwania dziedziczone”, a jednym z najważniejszych jest umiejętność tworzenia przyszłości – nawet wobec wyzwań nieprzewidzialnych. Z tego też względu, za jedno z podstawowych zadań uważał Jan Kieniewicz „zniwelowanie luki między powołaniem historiografii a zapotrzebowaniem społecznym”. Profesor nie miał zatem wątpliwości, że historia jest potrzebna. Pytanie jest jednak – jaka historia? („Potrzeba historii”, 1980). Odpowiadając na nie, tworzył Profesor Kieniewicz historię, która jest głęboko humanistyczna, egzystencjalna w sensie troski o los człowieka, narodu i cywilizacji.

Jako teoretyk i metodolog historii zawsze byłam pod wrażeniem zainteresowań Pana Profesora teoretycznym wymiarem wiedzy historycznej. Profesor Kieniewicz nie widział rozziewu pomiędzy teorią i praktyką. Doskonale zdawał sobie sprawę, że – jak pisał Profesor Witold Kula „bez teorii nie ma praktyki”. Wystarczy przywołać choć kilka tytułów ważnych tekstów Pana Profesora, jak: „Sytuacja, kolonializm, zacofanie. O możliwości badań porównawczych Europy Wschodniej i Ameryki Łacińskiej”, „Przemoc i wymiana: postacie kontaktu w Świecie-Systemie Oceanu Indyjskiego w XVI wieku” czy też „Pogranicza jako przestrzenie spotkania światów”, by zorientować się, że w pracach tego historyka twórczo i krytycznie wykorzystywane są nie tylko znane teorie (m.in. teoria systemu światowego Immanuela Wallersteina), lecz także na podstawie doskonałego znawstwa materiału badawczego, generowane są autorskie koncepcje teoretyczne. Tutaj ma szczególną uwagę zasługują badania, których celem było wypracowanie przez Profesora Kieniewicza własnego modelu ewolucji systemów społecznych, ich relacji oraz ekspansji, przez krytyczne odniesienie do teorii Wallersteina oraz inspiracje płynące z prac Fernanda Braudela.

Na przypomnienie zasługuje w tym kontekście książka Od ekspansji do dominacji (1986). Przygotowywana w latach 1978-1981 publikacja jest pionierska zarówno wobec zainteresowań (post)kolonializmem i (post)kolonialnością w Polsce, jak i za granicą. Kontynuując zainteresowania swojego Mistrza – Profesora Mariana Małowista, Kieniewicz przedstawił w niej nawiązujący do teorii systemów projekt, który wychodził zarówno poza modele formacyjne, jak i podejście postazależnościowe, a ponadto porzucał „europocentryczne uprzedzenia”. Ambicją Autora było zbudowanie „płaszczyzny porównawczej różnych systemów społecznych” oraz modelu ich ewolucji. Idea „przestrzeni konfrontacji” oraz zagadnienie tracenia przez społeczeństwa będących pod wpływem ekspansji „barier immunologicznych”  stanowią niezwykle inspirujące motywy książki, które później skonceptualizowane zostały przez teoretyków (post)kolonializmu. Droga wiodąca od ekspansji do dominacji została tam zaproponowana jako podstawowa relacja współczesnego systemu światowego. W swoim innowacyjnym studium, Profesor Kieniewicz przedstawił zarówno typologię stanów systemów społecznych, jak i – co ważne wobec obecnego zainteresowania humanistyką środowiskową i antropocenem, określał ich stan za pomocą relacji systemu społecznego z ekosystemem. Zdaniem Kieniewicza, historia kolonializmu jest „przede wszystkim relacją o powstawaniu zależności i kształtowaniu się stanu zacofania w systemach społecznych o odmiennej kulturze”. Idea ta jest nadal ważna zwłaszcza wobec potwierdzonej przez dzisiejsze zjawiska diagnozy Kieniewicza, ze kolonializm nadal trwa, a jego eliminacja i zmiana systemu – jak profetycznie w kontekście obecnych dyskusji na temat katastrof naturalnych i antropogenicznych katastrof ekologicznych oraz zmian klimatu stwierdził Profesor, wymagać będzie silnego bodźca, którym jeżeli chodzi o bodźce zewnętrzne może być katastrofa ekologiczna. Z racji wyżej wskazanych walorów, książka Od ekspansji do dominacji powinna stać się lekturą obowiązkową dla wszystkich humanistów, którzy zainteresowani są (post)kolonializmem zarówno jako zjawiskiem historycznym, jak i teorią.

Postawa naukowa i egzystencjalna Profesora Kieniewicza zdaje się potwierdzać, że nadzieja (a także intelektualna odwaga, krytycyzm i otwartość), jest dla historyka zorientowanego na przyszłość zarówno „wyzwaniem dziedziczonym”, jak i obowiązkiem. „To ona – jak pisał Profesor, obok ambicji, skłania mnie do ciągłego szukania”. Jest także swojego rodzaju programem badawczym, bo jak pisał Jan Kieniewicz w eseju „Siła nadziei” (1981):

„Historia może się wydawać niemoralna, opowiada przecież ciągle o tym samym, o triumfie siły nad sprawiedliwością, interesu jednostki nad społeczeństwem, zła i kłamstwa nad dobrem i prawdą. Mimo to w długiej skali chcemy uparcie dostrzec postęp ludzkości. Historia to dzieje władzy, wyzysku i dominacji. Dzieje twórczej pracy zostały sprowadzone do abstrakcji lub stały się obiektem manipulacji. Mimo to dzieje ludzkości są w znacznym stopniu historią nadziei, nieustannym dowodem płynącej z niej siły. (…) W Wielkiej Encyklopedii Powszechnej PWN nie ma hasła nadzieja. (…). Ten brak uwagi dla cnót wydał mi się symptomatyczny. Historia w ogóle niedostatecznie penetruje obszary świadomości związane z nadzieją, jakby żywiła wobec niej jakąś nieufność. (…) Cnoty są wstydliwie chowane w różnych innych przegródkach historii społeczeństw, może wydają się śmieszne i nienaukowe. (…) Historia nadziei, badanie jej roli w dziejach, nie budziła dotąd zainteresowania uczonych. Tymczasem nadzieja zawsze odgrywała ogromną rolę w postawach jednostek i zachowaniach społeczeństw. Była i jest rzeczą ludzką, wartością uniwersalną związaną zarazem ściśle z lokalną i historyczną koncepcją świata”.

                                                                                                                                                                  Ewa Domańska

 

Fragment wypowiedzi Profesora Jana Kieniewicza na panelu dyskusyjnym „Transdziedzinowe strategie badawcze: wyzwania, założenia, szanse i zagrożenia”, w czasie Szkoły Letniej Niezależnej Inicjatywy Akademickiej (NIA) „Transdziedzinowość – ucieczka do wolności nauki”, Kołobrzeg, 15 września 2023 roku (transkrypcja z nagrania video)

Kiedy się zacząłem określać w sposób świadomy, przestałem być historykiem. To znaczy klan z małymi, acz cennymi wyjątkami, raczej się wyparł takiej perspektywy. Dlaczego to mówię? Dlatego, proszę Państwa, że jedynym doświadczeniem, którym się mógłbym podzielić, jest doświadczenie własne, własnego życia. Ponieważ historia albo jest transdziedziedzinowa, albo nie jest historią. Historycy na ogół uciekają moim zdaniem przed tym stwierdzeniem, uznając, że nasze powołanie jest powołaniem warsztatowym plus społecznym. Znaczy, że historyk chce się czuć odpowiedzialnym, uzurpuje sobie często rolę kustosza pamięci, jak wiemy ani słusznie, ani skutecznie, co książki Krzysztofa Pomiana zdołały dawno temu wyrazić, ale to nie znaczy, żebyśmy jako historycy to przyjęli. Czytaj więcej …

Plik do pobrania - Kieniewicz-Historia-sposob-bycia.pdf

Default image
Ewa Domańska
Wydział Historii UAM